poniedziałek, 7 października 2013

3. Nowi przyjaciele, nowe zaufanie

Rozdział dedykuję:
Oli Howard :*

Po lekcjach miał odbyć się obiad w głównej sali. Dziewczyna usiadła przy stole. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuję. Rozejrzała się dookoła i spojrzała, że przyglądała jej się Victoria i jej banda. Dziewczyna skrzywiła się na to. Nie miała ochoty na kolejne bezsensowne sprzeczki. Blondynka zabrała się za jedzenie swojego obiadu czyli spaghetti. Dziewczyna jadła swój obiad po chwili przekręciła Głowę i spojrzała, że talerz pełen jedzenia czyli spaghetti wisi w powietrzu, tuz nad jej głową. Dziewczyna szybko zatrzymała czas. Rozejrzała się po sali. Widziała chytre, fałszywe i wredne uśmieszki bandy plastików. Reszta uczniów nie zbyt widział albo nie była wtajemniczona w to co miało się po chwili stać. Niektórzy mieli twarze zdziwione i zaskoczone. Kto był na tyle wredny, żeby zrobić takie chamstwo? Victoria.  To pewne, tylko ona umie lewitacje a po za tym nienawidzi Crawford. Blondynka uśmiechnęła się i przeniosła talerz i rzuciła nim na głowę dziewczyny. Uśmiechnięta usiadła na swoje miejsce i zajęła się jedzeniem jakby nigdy nic. Po chwili rzeczywistość wróciła do normy. Talerz pełen spaghetti wylądował na głowie Victorii, dziewczyna krzyknęła przestraszona. Zaczęła się wydzierać, jak ktoś mógł jej to zrobić. Oburzona szybko uciekła z sali. Każdy zaczął się śmiać z zachowania brunetki. Sama tego chciała. Kim uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Tak kończą osoby, które chcą kogoś upokorzyć, kogoś kto ma taką moc.



Po zajęciach dziewczyna znalazła spokojne miejsce. Wszędzie pałętali się uczniowie. Dziewczyna chciała chwilę odetchnąć samotnością, najczęściej była sama. Tylko w pewnym momencie życia miała z kim dzielić się miłością i szczęściem ale wszystko kiedyś się kończy a to skończyło się bardzo boleśnie dla dziewczyny. Usiadła na parapecie i patrzyła na dwór. Dlatego, że myślała o swojej siostrze. Po chwili ktoś przerwał jej rozmyślenia. Spojrzała  na winowajcę. Okazał się nim Jack. Uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny.
- Co słychać? - zapytał przyjaźnie
- Nic. - odp krótko
- Ej, czemu jesteś smutna?
- Nieważne. - powiedziała obojętnie dziewczyna
- Ważne, dla mnie ważne. To powiesz co się dzieje?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Na pewno? - upewniał się chłopak
- Tak, chyba tak. - odp z wahaniem, z jednej strony nie chciała mówić mu o sobie i swoich problemach a w drugiej strony nie miała komu się wyżalić, a coś ciągnęło ją do Jacka, jeszcze nie wiedziała co, ale coś na pewno.
- Ale wiesz jak coś to ja pomogę.
- Jesteś strasznie uparty. Wiesz?
- Wiem. - uśmiechnął się tym swoim pięknym uśmiechem
- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję.

- Miałam siostrę, kochałam ją nad życie. Matki nie miałyśmy a  ojciec chlał całymi dniami. Miałyśmy tylko siebie, nikogo więcej. Pieniędzy nie miałyśmy a nie pozwoliłabym żeby  Maja - moja siostra - chodziła głodna. Wolałam ja nie dojadać albo w ogóle nie jeść, żeby tylko ona zjadła. W pewnym momencie naszego życie nie miałyśmy ani pieniędzy ani jedzenia. Ojciec  pił pod sklepem albo chodził gdzieś z tymi swoimi kolegami. Lodówka pusta a znajomych ani rodziny dalszej nie mieliśmy. Do żadnego ośrodka nie miałyśmy zamiaru  pójść, żadna z nas nie zniosłaby chwili bez tej drugiej. Nie miałyśmy nic, postanowiłam ukraść jedzenie. Nie dla siebie, tylko  dla niej. Czasem cały dzień albo kilka chodziłam głodna. Zrobiłabym dla niej wszystko a kradzież też wchodziła w rachubę. Zaczaiłam się pod sklepem i szybko zabrałam jakieś jedzenie, pochowałam je w bluzie a na głowie miałam kaptur, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Kto by chciał mi pomóc? Nikt. Niestety sprzedawca mnie przyłapał, zaczęłam się szarpać i próbować uciec, niestety nic nie pomagało. Wtedy po raz pierwszy w życiu zatrzymałam czas. Strasznie się prze straszyłam ale było to takie magiczne uczucie, którego nie zapomnę do końca życia. Uciekłam z tego sklepu. Niestety jakiś czas później Maja zmarła. Wiesz jak to cholernie bolało?! Nie mogłam jej pomóc, nie potrafiłam. To przeze mnie. Mogłabym jakoś ją uchronić, zabrać ją do szpitala ale wtedy nie miałam ani pieniędzy ani doświadczenia. Chciałabym cofnąć czas. I mogę ale boję się, że nic na to nie poradzę, że nikt nie bd w stanie mi pomóc. A po za tym nie mogę mieszać się w sprawy, które się wydarzyły. To trudne, czasem aż za. A po za tym boję się utknąć nie w swojej rzeczywistości. - wtedy nie wytrzymała i zaczęła cicho płakać.

Dziewczyna gdy opowiadała swoją historię malowała na szybie serduszko. Które już trochę zanikło. Chłopak widząc, że dziewczyna skończyła już opowiadać, przysunął się do niej i mocno ale czule przytulił. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego a po 2 minutach uścisku nastolatkowie odsunęli się od siebie. Jack popatrzył najpierw na blondynkę a później na serce i je poprawił.




- Ja chciałbym mięć twoją moc. Wtedy mógłbym zatrzymać to co się stało. Uratować ich.
- Kogo? - zapytała delikatnie i czule zdziwiona blondynka
- Moich bliskich.
- Co się stało?
Chłopak uśmiechnął się czule.
- Nieważne. Chodźmy już bo zaczną się martwić.
- Poprawka, bd się martwić o cb nie o mnie. - powiedziała trochę smutno
- O nas, wszyscy chcą cię poznać. Chodź przedstawię cię. - uśmiechnął się chłopak i chwycił blondynkę za rękę prowadzić do pokoju chłopaków, gdzie dzisiaj prze siadywała paczka. Weszli do pokoju i zastali wszystkich.
- Hej wam.
- O cześć, właśnie zastanawialiśmy się gdzie jesteś. - powiedziała Grace
- Albo raczej z kim. - uśmiechnęła się Mika
- Hej, jestem Kim. - przedstawiła się niepewnie dziewczyna
- Wiemy, chodź do nas. - powiedziała Julia i poklepała miejsce na łóżku obok siebie.
- Chyba jest nowa para. - zaśmiał się chytre Jerry
- Co? - nie zrozumieli wszyscy a wtedy Latynos kiwnął głową na splecione ręce Jacka i Kim. Natychmiast ,,para'' oddaliła się od sb i puszczając ręce. Uśmiechając się z niezręcznej sytuacji. Przez cały wieczór wszyscy świetnie się bawili. Kim dogadywała się z nimi fantastycznie. Na początku była nieśmiała i niepewna ale później rozkręciła się. Każdy czuł się tak jakby znał już wcześniej Kim, po prostu rozmowa im się nie kończyła, a śmiechu było przy tym nie miara. W bardzo dobrych humorach zasnęli na łóżkach albo podłodze.

                                                                      

  Damian Rice - 9 Crimes (Live Abbey Road 2006)
ja pisałam przy tej piosence,ostatnio bardzo mi się podoba ;> 
  Jestem w szoku, że jestem taka nieogranięta ;o niczym Jerry xD
  Strasznie przepraszam wszystkie osoby, które czekały tu na rozdział :( ale serio jakoś tak wyszło, że nie dodawałam ;c 
Jeszcze raz przepraszam i kocham was xoxo :***