niedziela, 3 listopada 2013

4. Wojna




Kim się obudziła. Chciała wstać ale nie mogła. Próbowała się wyrwać ale nie mogła, ktoś mocno trzymał ją w tali. Była przytulona do ... śpiącego Jacka! Blondynka rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że wszyscy śpią. Próbowała jakoś rozluźnić uścisk chłopaka ale nie dała rady, był za silny.


Ktoś zapukał kilka razy ale po chwili do pokoju weszła p. Smith. Miranda była odkręcona plecami do reszty więc nie widziała wszystkich śpiących obok siebie w jednym pokoju. Kim szybko zatrzymała czas ale tak że reszta paczki może funkcjonować normalnie. Tylko zatrzymała w czasie nauczycielkę, żeby później nie mięć kłopotów bo na pewno byłyby jakieś konsekwencje tego wszystkiego. 



Blondynka niechętnie krzyknęła najgłośniej jak mogła ,,Pobudka'' i wszyscy wstali. Jack rozbudził się i rozluźnił uścisk. Rozejrzał się i zauważył Kim, którą przytulał. Szybko uwolnił dziewczynę i trochę zawstydzony uśmiechnął się do wszystkich. Każdy był niewyspany. A Jerry jeszcze spał. Mika razem z Grace wzięły poduszki i budziły Martineza. Ten szybko wstał z zamkniętymi oczami i dziwnej minie. Po chwili oprzytomniał.

- Co się dzieje? - zapytał ziewając Latynos
- Smith chciała wejść do pokoju, a jakby zobaczyła nas wszystkich mielibyśmy kłopoty - wyjaśniła szybko Kim
- To twoja sprawka? - odparła ze śmiechem Mika spoglądając na nauczycielkę
- Takk - powiedziała dziewczyna
- Twoja moc to zamrażanie? - zapytał ciekawy Milton obserwując nieruchomą nauczycielkę
- Nie, zatrzymywanie czasu.
- Dobra zbierajmy się, bo jeszcze się obudzi to będzie masakra ... - powiedziała szybko Grace
- Ona się nie obudzi, chyba że ja tak sprawię. Sama nie dałaby rady. Ale chodźmy już lepiej.


Dziewczyny szybko uciekły z pokoju chłopaków i udały się do siebie. Kiedy wszyscy  byli  już  w SWOICH łóżkach, Kim przywróciła czas, tym samym ,,budząc'' nauczycielkę.


Po ,,pobudce'' nauczycielki wszyscy zeszli się na śniadanie. Kim tym razem nie usiadła sama tylko w towarzystwie znajomych. Miła odmiana - pomyślała szczęśliwa Kim. Dużo nie rozmawiała, nie będzie się wychylać ale utrzymywała miłą rozmowę i naprawdę dobrze się przy tym bawiła. Nie musiała udawać za interesowania bo naprawdę ich polubiła. Jerry bawił się jedzeniem jak małe dziecko przy czym pobrudził każdego kto był w zasięgu jego zabaw. Przez cały czas się śmiali, nawet wtedy kiedy mieli we włosach dżem i okruchy po ,,wojnie'' Jerrego z Jackiem.
- I co?! Wygrałem bejbe! Who Jerry, oł Jerry, oł Jerry. Joł! - Krzyczał najgłośniej jak mógł i tańczył ile miał sił
- Ej stary, to było nieuczciwe! - krzyknął ze śmiechem Jack
- Oł Jerry, oł Jerry! Jerry miszczu mój! - Krzyczał na całą salę
Znajomi zaczęli głośno się śmiać. Jerry był naprawdę zwariowany ale taki jego urok.


Pierwszą lekcje mieli mięć na Dworze. Ubrali się ciepło i wyszli na dwór. Chłodne powietrze od razu owiało ich i przytuliło swoim mroźnym objęciem. Na dworze nie było na tyle zimno, że trzeba zakładać kurtkę ale było na tyle zimnawo, że bez ciepłego sweterka nie wychodź nigdzie. Wszystko było takie piękne i magiczne. Zwykły krzew był niezwykły, ponieważ każdy kwiatek miał innego koloru. Drzewa jakby bardziej zielone i ,,żywe'', słońce jakby jaśniejsze. Tak to magiczne miejsce gdzie WSZYSTKO jest magiczne.


Szli dróżką wyłożoną z kamyków, cała klasa wraz z nauczycielem. Kiedy dotarli na miejsce zauważyli ten sam piękny las co wcześniej. Nie wchodzili do niego, zebrali się pod laskiem na polance pełną rozmaitych i różnych roślin. Po sprawdzeniu listy obecności nauczyciel powiedział im co mają robić:
- To tak, jesteśmy na polance. Że to dopiero początek waszej nauki będziemy rozpoznawać rośliny. Musicie wybrać sobie jedną roślinę, przerysować ją oraz opisać w czym ja wam oczywiście pomogę. No to do roboty! - powiedziała rześko nauczycielka i każdy zabrał się do pracy.


Blondynka przechodziła i uważnie przyglądała się każdej roślince. Zauważyła jedną, która ją za interesowała. Śliczny kwiat koloru krwistej czerwieni. Łodygę pokrywały jeszcze mniejsze oraz drobniejsze kwiatuszki takie same jak ten duży. Płatki miały ślicznie błyszczące. Tak ten kwiat opisze dziewczyna. Podeszła do niego i otworzyła dziennik. Po chwili się obejrzała i zauważyła Jacka, który wybrał sobie ten sam kwiat do opisu.
- Ej ja byłam pierwsza! - Powiedziała dziewczyna
- Nie bo ja! - od powiedział chłopak
- Niby jak?
- Przeznaczenie? - uśmiechnął się cwanie
- Chciałbyś ... - prychnęła blondynka
- Przyznaj ... podobam ci się ... - powiedział cwanie
- Nieee? Weź idź i nie strasz ...
- Nieee? - powiedział tak samo jak ona
- Nie możesz sobie wybrać jakieś innej rośliny?
- Nie, ta mi się podoba ...
- To masz problem bo mi też ...
- Ale i tak ja ci się bardziej podobam ... - stwierdził chłopak
Dziewczyna teatralnie przewróciła oczami.
- Foch.
- Oj nie gniewaj się. Przecież żartuję ... ale i tak wiem że ci się podobam. - powiedział ze śmiechem.
Blondynka ze śmiechem rzuciła w niego piaskiem. Ten nie został jej dłużnym. I tak rozpoczęła się wojna na ... piach. Potyczka była zacięta,nikt nie ustępował i nie miał takiego  zamiaru.
Bitwę przerwał nauczyciel, który dał im karę. Cali brudni wraz z resztą klasy pod koniec  lekcji szli do szkoły.
- To twoja wina gamoniu. - powiedziała ze śmiechem dziewczyna strzepując z siebie resztki piachu
- Moja? Czyżby? Nie łatwiej byłoby się przyznać? A po za tym kto zaczął geniuszu?
- Przyznać do czegoś co jest tylko i wyłącznie w twojej bujnej wyobraźni?
- Na pewno? Ja tylko stwierdzam fakty, nic więcej.
- Fakty na podstawie bujnej wyobraźni?
I tak przez całą drogę kłócili się i śmiali. Gdy doszli do szkoły poszli się przebrać przez co spóźnili się na lekcje. Przed salą spotkali się razem.
- Znowu ty ... - powiedziała śmiejąc się
- Znowu ja. - stwierdził wesoło chłopak
Weszli do sali gdzie znajdowała się już większość uczniów. Wszystkie spojrzenia pokierowały się na nich. Szybko usiedli do ławek ale nie obyło się bez kazania.
- Nie będę dawała wam kary i to nie przejaw mej wrodzonej dobroci po prostu Brewer masz już dwie kozy a Crawford jedną. Myślę, że tyle wam wystarczy jak na jeden dzień ale nie będę już taka wyrozumiała oraz miła następnym razem więc radziłabym już więcej się nie spóźniać.
- Przepraszam ale za co JA mam 2 kozy? - powiedział z nie dowierzaniem Jack
- Z czego mi wiadomo to jedną masz z Martinezem a drugą z Crawford.
- Aa no spoko ... przy najmniej w dobrym towarzystwie. - rzucił Jack i przybił piątkę z Jerrym
- Postaram się o to, żebyście się nie nudzili ... Ale koniec tego ...Zaczynamy nowy dział ...




Lekcja minęła w spokoju aż zadzwonił dzwonek. Dziewczyna wychodziła z klasy ale po drodze usłyszała :
- No to widzimy się później. - mruknął Jack i uśmiechnął się
Dziewczyna tylko wymamrotała pod nosem jak wychodziła z klasy:
- Zapowiadana się ciekawa kara ...

                                                        

Wybaczcie ...
Szlaban, brak czasu, szkoła itd = zero rozdziałów ;/
Rozdział miałbyć już wcześniej ale nie był dokończony ...
Rozdział dla :
Olivia B.N.
Idziocha Podpadziocha
Marta Z.
Iza S.
Ana Howard
Patty Howard
Wiktoria Kuliczkowska
Tori
Luna-Mar Moon
Juli
Angelika
<3
I dla wszystkich innych osób co przeczytają ten rozdział ♥
 Dziękuję za cierpliwość <3 :*