niedziela, 27 lipca 2014

...

Hej wszystkim!
Na początku chciałabym was wszystkich przeprosić.
Nie dodaje rozdziałów.
Ale nie będę się wam tłumaczyć czemu, bo nie o tym jest ten post :)
Więc...
Zasadnicze pytanie:
* Pisać dalej?
I drugie:
* W ogóle jest sens? Będzie ktoś czytał?

Jeżeli przeczytałeś zostaw komentarz, gdyż w waszych rękach jest los tego bloga.

Jeśli byłby ktoś komu podoba się ta historia.
I ktoś komu zależy na tym blogu myślę, że skończyłabym tą opowieść.
Czy w sierpniu, czy po wakacjach.
Ale musi przynajmniej kilkoma osobom zależeć, bo sama nie dam rady.
Komentarze są swego rodzaju wsparciem, nigdy nie prosiłam was o komentarze, ale teraz potrzebuje zobaczyć ile osób czytałoby dalej. Dotrwałoby do samego końca.
Nie chce opuszczać tego bloga, bo pamiętam te ciepłe słowa, które kierowaliście do mnie, gdy pisałam.
To wiele dla mnie znaczyło i w dalszym ciągu znaczy. 
Dziękuję.

Nie wiem czy mam siłę by skończyć to co zaczęłam.
I sądzę, że bez motywacji, wsparcia i siły, którą mi dajecie nie dam sobie raczej rady.

P.S. Na drugim blogu rozdziały będą dodawane rzadziej, lecz spróbuję go również doprowadzić do końca.
Ostatnio wena pisarska zbuntowała się i pojechała na wakacje bez ustalonej daty powrotu.



wtorek, 1 kwietnia 2014

13. Wyprawa

Dni mijały. Dziewczyna odzyskała siły. Na początku nie ufała Melanie ale z każdą chwilą zyskiwała kobieta jej zaufanie coraz bardziej. Codziennie odwiedzała ją, pytała się jak się czuję. Na początku nic nie mówiła później blondynka odpowiadała zdawkowo ,,ok'' czy też ,,w miarę'' ale zbiegiem czasu jej odpowiedzi stawały się bardziej rozszerzone. Raz nawet odważyła się spytać co się stało z pozostałymi. Niestety jej pytanie nie zostało odebrane za obojętne czy też naturalne. Kobieta zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Po chwili odpowiedziała - ,, Twoi znajomi przetrzymywani są w zamku wroga. '' Blondynka spojrzała bardzo zdziwiona na Melanie. Nawet nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Myślała raczej, że wszyscy znaleźli inny sposób na powrót do domu. Zapomnieli o niej i po prostu  żyją jak dawniej. Nie była tego pewna, nawet nie miała minimalnej pewności do tej myśli. Wiedziała z całą pewnością, że żyją. Albo miała taką nadzieję. Nie miała innej możliwości od nadziei, że nic im nie jest. A teraz dowiaduje się, że jej przyjaciele zostali uwięzieni. I to jeszcze u wroga. Przerażona samą tą myślą aż zadrżała. Pierwsze słowa, które niekontrolowanie wymknęły jej się z ust.
- Nic im nie jest?
- Jeszcze żyją. - blondynka na słowo ,,jeszcze'' zebrały się łzy w oczach.
- Można ich uwolnić? - kobieta uśmiechnęła się tajemniczo i z nieznanym błyskiem w oku.
- My nie mamy szans. - blondynka spuścił głowę. - Ale ty. Ty z pewnością sobie poradzisz. - dziewczyna natychmiast podniosła głowę.
- Jak? - zapytała się dziewczyna
- Z pomocą twojej mocy.

* * *

Plan był idealnie obmyślony. Każdy szczegół dokładnie obmyślony na każdą chwilę. Był prosty i genialny w swojej prostocie. Najważniejszą rolę odgrywała tu Kim. A raczej jej moc. Miała zatrzymać czas i wedrzeć się do fortecy wroga. Oczywiście Melanie miała jej w tym pomóc. Na pierwszy front idzie zespół Melanie i powala strażników. Kim zatrzymuje czas, oni rozprawiają się ze strażnikami czyli zdobywają potrzebne informacje. Następnie dziewczyna wkrada się do zamku i uwalnia przyjaciół. Łatwe. Niby. Tak naprawdę to plan ma wiele niedociągnięć ale nikt nie ma czasu na tym się zastanawiać. Bo po co? Liczy się każda sekunda. Bo ta sekunda może przechylić szale życia i śmierci. 

* * *

Po tygodniu ciężkich przygotowań dziewczyna była gotowa. Plan miała wykuty w głowie. Każdy szczegół musiała mięć wyćwiczony i dopracowany. Życie jej przyjaciół od tego zależało. A dziewczyna nie chciała mieć nikogo na sumieniu. Melanie i jej przyjaciele pomagali blondynce w pierwszym etapie wyzwolenia.


Obserwowali już przez dłuższy czas fortece wroga. Widzieli jak strażnicy siedzą i wypatrują bynajmniej najmniejszego odruchu nieprawidłowości. Ale nic nie zobaczą. Nie są w stanie, gdyż ukryci są dobrze w gałęziach drzew. Oni ich widzą, ale oni nie widzą ich. Melanie pokiwała nieznacznie głową. Już czas. Blondynka zmrużyła oczy, skupiając się tylko na swojej mocy. Przez te tygodnie ćwiczeń dziewczyna opanowała to idealnie niemalże. Melanie bardzo jej w tym pomogła. Kazała dziewczynie skupić swój umysł i ciało, żeby było jednością. Musiała myśleć wyłącznie o tym co chce osiągnąć. O niczym innym. Jedna myśl. Jedno ciało połączone z duszą. Jej wzrok musiał być skupiony na wrogu. Najlepiej aby patrzyła mu w oczy albo na jakąś jego rzecz. Kim spojrzała na zamek i uśmiechnęła się chytrze. Nikt nie będzie ją ograniczać. Ona tu rządzi i ustala zasady. To ona panuje nad czasem, nie on nad nią. Przekręciła rękę, jakby wykonywała znak. Wtedy czas się zatrzymał. Wszystko stanęło w miejscu.
- Udało się. - szepnęła zadowolona nastolatka.
Wyszła z kryjówki i spojrzała na Melanie i jej przyjaciół. Pomogli jej ale to nie ich misja. To tylko jej zadanie, nikogo więcej. W ten oto sposób z tą jedną myślą wkroczyła do starego zamku z uśpionym światem wokół niej.

                                

Wybaczcie za długą nieobecność. 
Piszę ten rozdział na dworze i błędy bardzo są możliwe, gdyż prawie nie widzę liter tylko swoją twarz odbitą na ekranie xd
Rozdział dla wszystkich czytelników <3

wtorek, 18 lutego 2014

12. Wróg

 ~ Kim ~

Ktoś mówił delikatnym kobiecym głosem.
- Nie bój się. Tu nic ci nie grozi. Jesteś tam gdzie powinnaś być. Z nami. By nam pomóc.
Ta osoba zaczęła się do mnie przybliżać. Odruchowo cofnęłam się. 
- Ciii. Nie stanie ci się nic złego. Nie pozwolimy na to. - Wyszeptała kobieta kojącym tonem głosu.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiedziałam nic. I to mnie przerażało. Boję się niewiedzy i niepewności. Spojrzałam w oczy kobiecie, które miały ciemny odcień błękitu. Nie wiem czy mogę jej ufać. Jak już wspominałam nic nie wiem.
- Kim jesteś? - zdobyłam się na odwagę i wyszeptałam pierwsze pytanie, które przyszło mi na myśl.
- Melanie.
- Co tu robię?
- Jak na razie musisz odpocząć i odzyskać siły. Dopiero później dowiesz się wszystkiego ale tak jak wspominałam jesteś tu by nam pomóc.
Spojrzałam na nią zdezorientowana, szczerze nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Myślałam, że powie dużo jaśniej, że jej odpowiedź będzie odpowiedzią na wszystkie męczące i tajemnicze pytanie. Ale nie, bo po co ja mam niby wiedzieć co się dzieje. 
Spojrzała na kubek jakieś substancji, mi się zdaje, że to woda ale stu procentowej pewności nie mam. Zawsze przecież mogą coś do niej wrzucić. Po chwili odwróciła wzrok od kubka i spojrzała z wyrzutem na blondynkę.
- Jak nie będziesz nic pić ani jeść nie odzyskasz sił. - stwierdziła
- Na co?
- Dowiesz się w swoim czasie. - Uśmiechnęła się tajemniczo - A teraz odpoczywaj i pij dużo. - Widząc jej niepewność dodała - Nie bój się, nie chcemy cię otruć. W końcu nie po to cię ratowaliśmy. - dodała na odchodne i zamknęła żelazne drzwi.

~ Jack ~

Doszliśmy do jakiegoś budynku. Naokoło panował mrok, przez który widzieliśmy tylko zarysy swoich postaci. Tajemniczy przybysz zapalił jakąś lampę i postawił na stole. Mrok został oświetlony przez światło. Miałem wrażenie, że dzięki temu światłu, dzięki temu małemu promykowi jasności rodziło się ciepło. Ale może to tylko złudzenie. Złudzenie w poszukiwaniu pocieszenia. 
- Musimy chwilę odpocząć. Prześpimy się chwilę i wyruszymy w dalszą drogę. - Oznajmił nowy przybysz.
- Czy mógłbyś nam wyjaśnić co się właściwie dzieje? - zapytał się Milton
- Wojna. - oznajmił krótko
- Jaka wojna? - krzyknął Brody
- Czarna.
- Nie różowa kurde wiesz? Teraz na pewno wszystko wiemy. -  prychnął Brody
- Trwa wojna, w której walczymy o prawo do życia. Lepiej? - warknął 
- Już trochę... - mruknął
- A co z Kim? - zapytałem się nie mogąc powstrzymać
Nowy przybysz spojrzał z nie zrozumieniem i dezorientacją na wszystkich. Nareszcie czegoś on nie wie. Ciągle my nic nie wiemy teraz niech on poczuje jak to jest.
- Nasza przyjaciółka zaginęła. Tak właściwie to ona  nas tu przeniosła. - wyjaśniła Grace
- Czyli to nie ty. - powiedział powoli wskazując na Grace
- Ale co nie ja? - zapytała się dziewczyna nic nie rozumiejąc
- To nie ty masz TĄ moc. - powiedział z wściekłością.
- Ale o co ci chodzi gościu?! - krzyknął Jerry
- Pewnie przetrzymają ją. Cholera! Nie mamy szans na zawrót. Nie uda nam się. - Mamrotał do siebie
- Kto ją przetrzymuje? - zapytałem się niepewnie 
-Wróg.
 
                                         
 

 ~♥~


Hejka wszystkim :D
Jak podoba się rozdział?
Bardzo tragiczny? xD
I pytanie kto tu jest dobry a kto zły xD
Polecacie jakąś książkę? ;>
Ja np wczoraj kupiłam ''Intruz'' gdzieś czytałam, że fajna xd
 Do napisania ♥

piątek, 7 lutego 2014

11. Tajemnicza postać

Gdy myślisz, że już gorzej nie może być jest jeszcze gorzej. 

Trzask.
Szybko otwieram oczy.
Rozglądam się wokoło.
Ciemność.
Ale w tej ciemności coś się kryje.
Budzę innych.
- Co się dzieję? - pyta Jerry za głośno niż powinien.
Uciszam go szybko ręką.
Nie pokoi się. 
Jak również inni.
Wypatruje w ciemności cień postaci czy zwierzęcia... cokolwiek.
Nic.
Wstaje. 
Podchodzę trochę bliżej.
Widzę.
Wyraźniej niż mogłem się spodziewać.
To z całą pewnością zwierze.
Przygląda się nam wyraźnie, widzę te zielone lśniące oczy w ciemności.
Jeden fałszywy krok a już po nas.
Daje lekko znak ręką, żeby pozostali zostali w miejscu i się nie ruszali.
Robią to co mówię.
Nagle słyszę trzask ale nie taki jak poprzednio.
Wcześniej był to cichy trzask, chwilowy a teraz to hałas.
Głośny, wyraźny na kilkanaście metrów.
Co ten las jeszcze kryje w sobie?!
Nagle zwierze ożywa i skaczę na nas.
To się stało w kilka sekund.
Ciemna postać wyskoczyła za drzewa, ta sama co wywołała głośny i donośny hałas.
Zwierzę zderzyło się z tą osobą(?).
Ryk zwierzęcia przeszył ciemnością okryty las.
Padło.
Martwe.
Na naszych oczach.
Tajemnicza postać wychyliła się zza zwierzęcia.
Ręce miała w krwi ale szybko i obojętnie starła je o płaszcz równie ciemny jak tutejszy las.
Szła w naszą stronę, szybko i pewnie.
Była blisko. 
Za blisko.
- Kim jesteś? - zapytał się Brody.
Niektórzy delikatnie się odchylili do tyłu, w obawie przed atakiem ze strony obcego.
- Musicie stąd się wynosić.
- No nareszcie ktoś myśli podobnie do mnie! Wracajmy do domu a nie ... - Victorii wypowiedź została szybko przerwana.
- Z tego lasu musimy się wynosić. - Odezwał się ponownie nieznajomy. - Natychmiast! - podniósł głos widząc nieogarnięte wyrazy twarz innych.
- Najbezpieczniej będzie poruszać się incognito. Nikt nie może was odkryć. Ruszajmy.
Obcy szybko się odwrócił.
Reszta niepewnym krokiem podążyła za nim.
Nie wiemy czy można mu ufać.
Ale nie mamy wyjścia.
Nie chcielibyśmy się spotkać z podobnymi zwierzętami. 
Co chwila zaczepiamy o ostre gałęzie krzewów. 
Rozrywamy niekiedy sobie ubranie na strzępy a niekiedy brudzimy krwią.
To ten las.
On jest zły.
Czuję to całą sobą.
Próbuję myśleć o czymś innym.
~ Nie wiemy gdzie jesteśmy.
Nie pocieszająca myśl.
Szukam innej.
~ Idziemy przez ciemny las z nieznajomym typem, raczej nieznajomym mordercą. Ale i również wybawcą.
Jeszcze gorzej.
I pojawia się najważniejsza myśl o jakiej myślę przez ostatnie chwile.
~ KIM.
Gdzie ona jest?
Czy nic jej nie jest?
Z kim jest?
Czy żyje?
Pytania.
Same pytania.
Zero odpowiedzi.
To frustrujące nie znać ani jednej odpowiedzi do tak ważnych pytań.
Wszystko to jest...
Właśnie jakie jest?
Sam nie wiem do końca.
Ciemne tajemnicze, groźne - to wiem.
I nic więcej.

 * * *

Leżę a ciemność mnie okrywa a raczej przytłacza. 
Nagle otwierają się drzwi.
Drżę.
Gęsią skórka pokrywa momentalnie moją skórę.
Mrużę oczy.
Widzę światło.
~ Nic jej nie jest... 
~ W samą porę ją uratowałaś.
Strzępy rozmowy usłyszała jakby przez mgłę.
Skrzyp podłogi wyrwał mnie z transu.
Podnoszę się na tyle ile mogę.
Ktoś podchodzi do mnie.
Odruchowo kryję głowę w kolana.
Ktoś mówi delikatnym kobiecym głosem.
- Nie bój się. Tu nic ci nie grozi. Jesteś tam gdzie powinnaś być. Z nami. By nam pomóc.

                                         

Hahaha xD
 To już wszystko wiecie. [ sarkazm ]
Serio, tyle pytań = brak odpowiedzi 
Ale to dobrze :D [ zuaaa bardzo ja ]
Przynajmniej mogę was zaskoczyć a na razie zostaje wam domyślanie się xD
Ale ja lubię wymyślać dalszą część opowiadania
jak zgadnę - ha! tak myślałam.
A jak nie to - ouaaa nawet bym się nie domyślała
Rozdział miał być wcześniej ale ostatnio wzięłam się za naukę [!]
Też jm w szoku haha xD
DO NAPISANIA, XOXO ♥♥♥

czwartek, 23 stycznia 2014

10. Ciemna noc

Ciemność zapadła, las pokrył się w ciemności. Księżyc zniknął gdzieś w oddali. Mrok wszędzie grasował. Rozpalili ogień. Noc była bardzo zimna i mroczna. Nie wiedzieli gdzie są, nie wiedzieli co się z nimi stanie. Strach mroził ich krew w żyłach a chłód owiewał ciało ze wszystkich stron. Wszystko było jak ze snu. Nie, nie ze snu. Z koszmaru. Gorzej. O wiele. Ale co może być gorszego. Strach, niepewność, tajemnice. Pytania mnożyły się z zadziwiającą prędkością. Wiatr kołysał ich w rytm muzyki lasu. Ciemność. Strach. Niepewność. Pustka.

* * *

Przyjaciele siedzieli naokoło małego ogniska, które dawało odrobinę ciepła w zimnie ale i źdźbło cienia bezpieczeństwa. Rozmyślali i czasami się odzywali. Victoria na początku paplała jak najęta ale później przerwała. Wszyscy mieli ją gdzieś a w dodatku mówiła tak niezrozumiale, że nie opłacało się słuchać. Narzekała na wszystko. Po pewnym czasie usnęła a reszta przyjaciół siedziała w milczeniu. Niedługo jednak zdecydowali się iść spać. Muszą mięć siłę na jutrzejszy dzień.

* * * 

Blondynka obudziła się w nieznanym miejscu z potwornym bólem głowy. Próbowała podnieść się ale od razu tego pożałowała ponieważ jej ciało przeszył potworny ból. Położyła się i próbowała zidentyfikować miejsce gdzie jest. Powoli zaczęła przywykać do ciemności. Zauważyła, że jest w jakiejś kryjówce. Nie było okien więc w pomieszczeniu panowały potworne ciemności. Zauważyła, że leży na czymś w rodzaju posłania. Obok znajdował się kubek pełny czegoś w rodzaju wody. Nie sięgnęła jednak po niego choć pragnienie dało jej się we znaki. Skuliła się na posłaniu i wsłuchiwała w ciemną cieszę. Zamknęła oczy i powoli przypominała poszczególne wydarzenia.  
Kradzież.
Kłótnia.
Teleportacja w inny świat.
Następna kłótnia.
Porwanie.
--- ? ---
Teraźniejszość.
~ Ciemność. 
~ Zimno.
~ Samotność.

* * *

 Cała grupa przybyszów z przyszłości spała wokół ogniska. Większość z nich spała tej nocy nie spokojnie.
Jerry zbudził się krzycząc głośno tym samym budząc resztę osób.
- Co się stało Jerry? - spytał się Jack przyjaciela
- Śniło mi się, że jesteśmy uwięzieni w przeszłości w jakimś ciemnym lesie i nie wiemy gdzie jest Kim.
- Jerry... - podzielała delikatnie Mika
- Tak? - odpowiedział rozkojarzony chłopak
- To nie był sen. To się dzieje naprawdę. - powiedziała Grace
Martinez skulił się w kłębek i zaczął pociągać nosem.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział głucho Jack patrząc się w przestrzeń - W co wątpię. - dodał cicho do siebie, nie chciał martwić reszty ale nic nie wróżyło na poprawę sytuacji.

                                          

Rozdział dedykuję:
♥ Domi Howard
♥ Anonimkowi
♥ Marcie Z.
♥ Patty Howard
♥ I.P.
♥ Miśce Howard
♥ Wiktorii Howard
♥ Kiarze
♥ Anie Howard
♥ Julce 

Siemanko :D
Podoba wam się rozdział?
Mi się jakoś podoba :D
Poprzednie rozdziały średnio mi się podobały ale ten mi się podoba ^^
Szczerze to rozdział nic nie wyjaśnia ...
Taki chyba tajemniczy jest xD

Do następnego kochani! :)


piątek, 10 stycznia 2014

9. Gdzie my jesteśmy?!

Ciemny, tajemniczy las, który przyprawia nas o gęsią skórkę. Urzeka swą czarującą jak i magiczną atmosferą. Blask księżyca oświetlał wszystko dookoła. Cisza. Nieprzyjemna aż za nadto. Wszystko jest takie inne. To nie jest las jaki znamy. Gdy w nim jesteśmy wiemy, że może stać się coś niezwykłego. Wtedy możemy sobie uświadomić przerażający nas fakt, że magia istnieje. 

***

Większość osób zaczęło się podnosić powoli z gleby. Jedynie Kim leżała nieprzytomna z zamkniętymi oczami. Prawie wszyscy podbiegli do nieprzytomnej dziewczyny i sprawdzali co się z nią stało. Wyglądało na to że zasłabła.
- Co się nią przejmujecie?! - wydarła się na całe gardło Victoria
- To Kim. Co z tego że prawdopodobnie okradła nas, musimy jej pomóc bo my nie zostawiamy potrzebujących. - powiedział głośno Milton
- Wszystko super, fajnie... ALE GDZIE MY JESTEŚMY!!! - krzyknął jakiś głos
Wszyscy spojrzeli zdziwieni i zobaczyli osobę, a tą osobą był Brody.
- Co ty tu robisz?! - krzyknął Jack
- WYOBRAŹ SOBIE ŻE TEŻ SIĘ ZASTANAWIAM. WCHODZĘ SOBIE DO POKOJU JAKBY NIGDY NIC A TU... BAM... I JESTEM W JAKIMŚ LESIE... Z WAMI!

Wszyscy zaczęli się ze sobą kłócić. Większość była zgodna do tego, że muszą się stąd wydostać. Ale w jaki sposób? Tu zdania były podzielone.

***

- Cicho bądźcie! Nie kłóćcie się! - krzyknął słabym głosem ktoś 
Wszyscy spojrzeli i zauważyli blondynkę, która już doszła do siebie ale nadal była strasznie blada i słaba.
- Kim, wydostaniesz nas stąd...
- Nie potrafię... - wyszeptała cicho blondynka
- ALE PRZENIEŚĆ NAS TU UMIAŁAŚ?! CO?! NATYCHMIAST MASZ NAS TELEPORTOWAĆ DO SZKOŁY! - krzyknęła Victoria
- GŁUCHA JESTEŚ?! NIE UMIEM! - Krzyknęła już poirytowana blondynka, miała już serdecznie dość tego dnia
- Postaraj się... - szepnęli cicho inni. Dobrze wiedzieli że nie mogą tu zostać.
- Spróbuję... - powiedziała powątpiewającym głosem
- Nie próbuj tylko RÓB! - Victoria nie dawała za swoje

***

Blondynka skupiła w sobie wszystkie siły. Wszyscy wpatrywali się w nią uważnie. Każdy jej ruch był bacznie obserwowany. Victoria zaczęła niezrozumiale mówić pod nosem. Kim zamknęła oczy i próbowała przenieść się i innych. Niestety bez efektu. Po chwili wszystko jej się rozmazało, usłyszała tylko czyjeś krzyki i znieruchomiała. Straciła przytomność.
- KIM! Nie powinniśmy jej zmuszać... - zaczął szybko mówić Jack
- Jack! Spokojnie, Kim nic nie jest. Oddycha. Straciła tylko przytomność. - powiedział Milton, który klęczał koło blondynki
- ONA WAS OKRADŁA! A WY ZACHOWUJECIE SIĘ JAKBY NIGDY NIC! - wykrzyknęła Victoria
- Pamiętamy co zrobiła, nie musisz na każdym kroku nam o tym mówić! - krzyknął Jack
- Bronisz ją? - powiedziała urażonym tonem
- Nie, nie bronię... I nie wiem czy wybaczę jej to co zrobiła.

Victoria wyraźnie ucieszona tym faktem podeszła do Jacka i go pocałowała. On nie oddał pocałunku tylko delikatnie od siebie odsunął dziewczynę. Niestety Kim widziała wszystko... nie, nie wszystko... słyszała słowa Jacka i widziała że się całuję z Victorią... To jej wystarczyło. Nie chcą jej... chcą tylko się stąd wydostać i nie mieć z nią nic już wspólnego... Powoli zaczęła iść. Szła bardzo wolno chwiejnymi krokami. Nieświadomie g stawiały kroki na leśnym podszyciu. Po chwili znowu osunęła się ale tym razem ktoś ją złapał. Zauważyła tylko rozmazaną postać. Nieznaną postać.

***

W tym czasie gdy większość była zajęta rozmyślaniem co dalej lub patrzeniu się nieobecnie w nieokreślony cel Kim zniknęła. 
- Gdzie Kim? - zapytał się Brody
- Co? - zapytał oszołomiony Brewer
- GDZIE KIM? - powtórzył pytanie chłopak ale głośniej i wyraźniej
Wszyscy zaczęli się rozglądać. Przecież przed chwilą tu była. Patrzyli na nią 2 minuty temu a teraz nie ma po niej śladu. To niemożliwe. 
- Może się teleportowała? - zastanawiał się głośno Brody
- Widziałeś ją przecież! Nie miałaby na to siły! - krzyknęła Julia
- Gdzie ona jest?

***

Właśnie gdzie ona jest? Czy ktoś ją porwał? Co się z nią stało? Te pytania zadawali jeszcze długo wszyscy zgromadzeni. Mimo tego że niby ,,ukradła'' im rzeczy to strasznie się o nią martwili, nawet Victoria ale ona martwiła się tylko jak wróci do domu. Bo jedynym ich wyjściem na powrót była Kim. Ale tak myślała tylko Victoria. Prawda była taka, że wszyscy martwili się o dziewczynę. 
Przeszukali kawałek lasu ale gdy zauważyli że zbliża się noc postanowili rozpalić ognisko i przełożyć poszukiwania na jutro. Usnęli z myślą:
GDZIE JEST NASZA KIM?!

                                      

Hejka :D
Piąteczek wolny  <3
Jak myślicie?
Kto to? xD
Szczerze to nawet ja zbytnio nie jm pewna kto to xd
Mam pomysły ale z każdą chwilą jest ich coraz więcej ;/
Może uda mi się dodać jakiś jeszcze w weekend :D



DO NASTĘPNEGO! <333

poniedziałek, 6 stycznia 2014

8. Kłótnia

- Nie byłabym taka pewna... - powiedziała ze szyderczym uśmiechem
- To moje...
- Znalazłam NASZE rzeczy! - powiedziała triumfalnie
- Jakie rzeczy?! Jakie wasze?! Tam jest TYLKO MOJE zdjęcie!
- Nie kłam... chodźcie i sami się przekonajcie...
Wszyscy podeszli i zajrzeli w miejsce gdzie leżała poduszka. Okazało się że są tam WSZYSTKIE skradzione rzeczy!
- Co one tu robią?! - krzyknęła głośno blondynka
- Zadalibyśmy tobie to samo pytanie...
- Ale to nie ja wam je zabrałam!
- Dowody mówią same za siebie. - powiedziała jadowicie Victoria
- TO NIE JA! PRZYSIĘGAM! - krzyknęła zrozpaczona
- Kim nie pogrążaj się już. Wystarczy wrażeń jak na jeden dzień. - powiedziała najdelikatniej jak umiała Julia ale nie kryła zdumienia
- JAK MOGŁAŚ?! UFALIŚMY CI! - krzyknął z wielkim wyrzutem Jack
Blondynka miała łzy w oczach.
- Naprawdę to nie ja! Uwierzcie mi! Błagam!
- WSZYSTKO wskazuję na ciebie. - zauważył cicho i smutno Milton
- ALE TO NIE JA! - krzyknęła nastolatka
- Yhy... to kto niby inny wiedział by co jest dla kogo najcenniejsze? Kto miał do wszystkiego dostęp? Kto oszukiwał swoich przyjaciół żeby zdobyć rzeczy na których widać zależy ci bardziej niż na przyjaciołach? Kto umiałby zatrzymać czas i ukraść?! - powiedziała Victoria
- NIE JA!
- Dobrze... to w takim razie jak wytłumaczysz, że wszystkie skradzione rzeczy są u ciebie? - Victoria była coraz bardziej bezczelna i pewna siebie
- Nie... nie... wiem... - wyjąkała cicho
- Czemu to zrobiłaś? - zapytała się Mika
- Jak to czemu?! Chciała pieniędzy! Sprzedałaby wszystko i żyła na bogato a nie ...-powiedziała Victoria za blondynkę ale nie dokończyła bo Kim jej przerwała
- Nieprawda. To wszystko to kłamstwo...
- Jak to udowodnisz? - zapytała się Victoria cwaniacko

Blondynka zaczęła się zastanawiać. Jest tylko jeden sposób. Bardzo niebezpieczny ale innego nie ma wyjścia.

- Zabiorę was w przeszłość... - powiedziała dziewczyna nieobecnym głosem
- Ale jak to zrobisz?
- Co?
- To nie jest dobry pomysł!
- Kim nie!

Ale blondynka już tego nie słuchała. Zabrała wszystkich zgromadzonych w pokoju i wszyscy zaczęli widzieć rozmyte kolory, zarysy w szybkim tempie. Trwało to tylko chwilę. Po chwili wszyscy upadli na zimną ziemię. Leżeli przez chwilkę przychodząc do siebie i przyjmować fakt że są w przeszłości. Ale przeszłości innej niż się spodziewali... 

                                         

Bardzo, bardzo krótki ten rozdział :((((
Zgadłyście że były tam schowane rzeczy ale Kim chodziło o zdjęcie xD
Zdradzę wam że Kim przeniosła w czasie jeszcze jedną osobę...
Kto to?
Jak temu komuś udało się przenieść razem z innymi w przeszłość?
I najważniejsze pytanie...
GDZIE ONI WYLĄDOWALI?
Hahhah te odpowiedzi rozwiążą się w następnym rozdziale ^^
Więc do następnego <3

piątek, 3 stycznia 2014

7. Kradzież

Przez następne dni lał deszcz. Jednak pogoda nie popsuła przyjaciołom dobrych humorów. Nic nie zwiastowała takiego czegoś co pogorszyło by znacznie ich stosunki. A jednak. Ktoś czyhał na ich przyjaźń. Nie podobało się tej osobie, że stosunki Kim i Jacka podążają w jedno znacznym kierunku.

Pewnego dnia Kim obudziła się ze złym przeczuciem. Jednak zwyczajnie się tym nie przejęła. Bo co mogłoby się znaczyć? O jak bardzo się myliła.

Blondynka szła spokojnie przez korytarz.
- Hej Kim! - powiedziała słodko Victoria i uścisnęła dziewczynę. Ta zdziwiona nie oddała uścisku tylko patrzyła na nią zdumiona.
- Co słychać przyjaciółeczko? - zapytała się
- Kosmici cię podmienili? - zapytała się Kim. Widok sympatycznej Victorii to rzadkość  ale żeby dziewczyna nazywała Kim przyjaciółką, to już jest niemożliwe. Po prostu nie do pomyślenia. 
- Ty to zawsze lubisz sobie pożartować. - zaśmiała się słodko sztucznym śmiechem 
- Wiesz to trochę dziwne że się w ogóle do mnie odzywasz a tym bardziej tak ... miło. To nie w twoim stylu - dziewczyna przez chwilę się zastanowiła a po chwili powiedziała-  Co chcesz? 
- Czy ja zawsze muszę coś chcieć? - spytała ironicznie
- W twoim przypadku tak.
- Nie przesadzaj Kimmy. Chcę po prostu się za przyjaźnić.
Blondynka była w szoku. Co jak co ale że Victoria chciała się z nią za przyjaźnić to było nie mniej dziwne. 
- Zrozumiałam swoje błędy i ich żałuję, chciałabym zacząć od nowa. - powiedziała ze skruchą
- W porządku... ale to nie jest żaden teatrzyk ani nic? - zapytała się podejrzliwie
- Oczywiście że nie!
- Okey...

Dziewczyna nie odstępowała Kim na krok. Było to uciążliwe ale blondynka pomyślała że naprawdę chce się zmienić na lepsze. Postanowiła dać jej drugą szansę. Ale czy to nie było jej błędem?


*

Dziewczyna siedziała na murku. Rozmyślała. Victoria naprawdę starała się utrzymywać jak najlepsze stosunki z Kim. Często próbowała jej w czymś pomóc choć nie zawsze się udawało. Raz trafiła do skrzydła szpitalnego bo ,,niecący'' wylała na nią lekarstwo na porost włosów. Wyleczono ją natychmiast owo ale podejrzenia co do Victorii nabierały słuszności. Może to był tylko zwykły wypadek. Każdemu zdarzy się przewrócić i zrobić komuś nie świadomie krzywdę. Ale czy TA była nieświadoma? To pytanie krążyło w głowie nastolatki. Natomiast stosunki z przyjaciółmi były tak samo nieskazitelne jak wcześniej. Kim była coraz bliżej z Jackiem. Wiele razy brakowało kilku mm do pocałunku ale zawsze coś przeszkadzało. Najczęściej Victoria.


Po chwili z zamyśleń wyrwały ją głosy dwóch dziewczyn. Rozmawiały ze sobą na tyle głośno, że blondynka słyszała każde ich słowo.
- A słyszałaś o złodzieju w naszej szkole? Dowiedziałam się tego przed sekundy. - zapytała się ciemnowłosa niska uczennica swojej przyjaciółki
- No ale tylko strzępy rozmowy słyszałam tych dziewczyn z || c. Mówili coś że ukradziono coś Jackowi i tym jego przyjaciołom. Biedaczek podobno rozpacza bo skradli mu coś naprawdę ważnego. Jestem ciekawa co to takiego.
- Pewnie potrzebuję teraz pocieszenia. Chyba do niego zagadam. Co ty na to?
- A ja do Jerrego ...
- Było by fanta stycznie! Chodziłyśmy byśmy na podwójne randki!

Dalej dziewczyna nie słuchała ich rozmowy. Zeszła z murka i udała się do przyjaciół. Nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Dlaczego ktoś kradł ich rzeczy?




Blondynka weszła do pokoju i zauważyła dziewczyny, które miny miały bardzo smutne i zmartwione.
- Co jest? - zapytała się od razu Kim, choć domyślała się odpowiedzi
- Skradziono mi wisiorek od babci. - powiedziała przygnębiona Mika
- Mi ulubioną książkę, która była dla mnie naprawdę ważna. - odezwała się cicho Julia
- A mi ulubioną bransoletkę, która przynosi mi szczęście. - powiedziała również smutno Grace - zobacz lepiej czy tobie nic nie zniknęło. - za proponowała po chwili ciszy
Blondynka sprawdziła wszystko i stwierdziła że nic jej zniknęło. 
- To trochę dziwne ... - powiedziała Julia
- Nic nie rozumiem...
Po chwili odezwała się Grace.
- Nam wszystkim coś zniknęło. Nam - pokazała na siebie, Mikę i Julię - oraz chłopakom. Jerremu kieszonkowe na słodycze, Miltonowi złoty zegarek a Jackowi jakiś dziennik czy coś w tym stylu. No i Victorii - zauważyła zdziwione spojrzenie blondynki i szybko wyjaśniła - Victorii zniknęły jakieś bardzo, bardzo drogie kolczyki. 
W tej chwili drzwi się otworzyły i zauważyła chłopaków i Victorię.
- Cześć wam. - powiedział przybity Milton
Jack i Jerry wyglądali strasznie. Mieli podkrążone oczy i przygnębione miny. Widać strata okazała się dla nich silnym ciosem.
Wszyscy się ze sobą przywitali i zaczęli rozmawiać o kradzieży.
- Nie rozumiem kilku rzeczy. Czemu ktoś zabrał nam te rzeczy? I czemu wszystkim zginęły tylko nie Kim? I jak to ktoś zrobił? Przecież musiał wiedzieć co jest dla nas najcenniejsze i mięć do tego dostęp. 
Niestety nikt nie znał odpowiedzi na postawione pytania.
- To się robi coraz bardziej podejrzane.  - zauważyła Julia
- To chore zabierać komuś cenne przedmioty - powiedziała Victoria
- Trzeba będzie kogoś powiadomić.
- Nie trzeba, plotki już tak szybko się rozchodzą, że niedługo dojdą i do nauczycieli... albo już wiedzą... - powiedziała Mika
- Zero słodyczy... - rozpaczał Martinez głośno wycierając nos
Victoria popchnęła poduszkę na której leżała tak że niechcący upadła ona na podłogę.
- Ojej przepraszam...  - powiedziała szybko Victoria słodkim głosem i chciała zwrócić poduszkę na swoje miejsce ale zauważyła coś ciekawego, że przez dłuższą chwilę wpatrywała się w znalezisko
- Coś się stało? - zapytała się Grace
- Tak... - powiedziała Victoria - Znalazłam coś co was za interesuje, zresztą  nas wszystkich...
- Victoria to jest MOJE. Nie masz prawa tego dotykać to moja pamiątka!
- Nie byłabym taka pewna... - powiedziała ze szyderczym uśmiechem

                                          

Rozdział z dedykacją dla :
♥ Marta Z
♥ I. P. ( Idziocha Podpadziocha)
♥ Chrissy Fox 
♥ Ana Howard
♥ Patty Howard
♥ Emily Moore

Rozdział miał być wcześniej ale jakoś nie mogłam się zebrać żeby dodać xD
Jak myślicie co znalazła Victoria?
I kto ukradł te rzeczy? 
Do następnego miśki <333