sobota, 28 grudnia 2013

6. Przyjaźń


Czy życie jest sprawiedliwe?
Czemu wystawia nas na takie trudne chwile? Ćwiczy naszą wytrzymałość?
Czy jest limit cierpienia i miłości?
 Czy te pytania są aby na pewno takie trudne?

Dni mijały a przyjaźń rozkwitała coraz bardziej. Znajomi stali się przyjaciółmi. Dogadywali się doskonale a tematy do rozmów im się nie kończyły. Wszyscy się do siebie zbliżyły. Niestety co dobre zawsze się kiedyś kończy. Wszystko się musi równoważyć. Nigdy nie wiadomo kiedy szala przechyli się na naszą korzyść a kiedy nas pogrąży. Czy dla tej dziewczyny jest już koniec smutku? Czy limit się skończył i wszystko będzie już ok? Życie jednak nie jest takie oczywiste jak większość je odbiera. 

*

Nauczyciel czepiał się bardzo przyjaciół ale co to za zmartwienia jeśli się doświadczyło dramatu? 

*

Wszyscy przyjaciele tkwili w pokoju dziewczyn. Jack, Jerry, Milton, Julia, Mika, Grace oraz Kim. Brody był w tym czasie z Victorią. Tak ta dwójka ze sobą chodzi. Ale czy to znaczy że się kochają? Trudno stwierdzić, bo oboje zachowują się jak single. Victoria flirtuję z innymi chłopakami a Brody z dziewczynami. To nie był prawdziwy związek. Oboje są rozpieszczeni i kapryśni ale Brody jest bardziej do zniesienia. Nie przed wszystkimi tak się wynosi i czasami zachowuję się dość normalnie. Ale widać było gołym okiem, że chłopak nie przepada za Jackiem, oczywiście ze wzajemnością. Najczęściej ze sobą rywalizują. Zawsze muszą być od siebie lepsi. Nie tylko w szkole. W miłości również. Brody widząc, że Jack najwięcej czasu spędza z Kim próbował ich od siebie oddalić albo zbliżyć się do blondynki. Niestety albo stety z marnym skutkiem mu to wychodziło. Jego próby podbicia serca Crawford kończyły się fiaskiem. Nie umiał się z nią porozumieć tak jak Jack. Co rzecz jasna niebyt mu pasowała. 

*

Przyjaciele byli w pokoju i próbowali się uczyć. Co chwila po pokoju latały zeszyty i notatki z lekcji.
- Beznadzieja. - powiedział Jack i rzucił się na łóżko
Po chwili Kim rzuciła się na przyjaciela na łóżko, który głośno krzyknął.
- Kim! 
- Co? - zapytała słodko się uśmiechając żeby uniknąć kary
- Nic. - powiedział patrząc jej w oczy. Nie mógł przestać. Miał ochotę ją pocałować ale coś go po wstrzymywało.
- Whooo! - krzyknął Jerry i rzucił się na przyjaciół tym samym powodując zniszczenie tej pięknej chwili
- Jerry! - krzyknęli jednocześnie
- No co? Wy możecie a ja nie?! - powiedział

Przyjaciele westchnęli cicho i powrócili do nauki. Szło im to opornie. Musieli odrobić multum prac domowych. A kto zadał im najwięcej? Wstrętny nauczyciel, którego spotkali podczas kary. Nie znał litości i wyżywał się na uczniach. Lubił ich pogrążać ale to nie znaczy że wszystkich. Miał swoich ulubieńców. Do których należała Victoria, ponieważ była córką jego znajomego. Wszystkich to oburzało ale co mieli zrobić? Życie nie jest aż tak sprawiedliwe. I każdy musi się do tego przyzwyczaić ale czy aby na pewno?

*
Następny dzień zapowiadał się wyśmienicie. Lekcje były o wiele krótsze ponieważ kilku nauczycieli nie było w szkole i nie było nawet zastępstwa. Wszyscy siedzieli w klasie. Znaczy nie wszyscy. Kim spóźniła się na lekcję, ponieważ szukała podręcznika od wróżbiarstwa. Niestety nigdzie nie mogła go znaleźć. Przetrząsała wszystkie kąty w pokoju i w szafce ale na daremno. Zapukała w drzwi i weszła do sali gdzie odbywała się już lekcja. Posłała miły sztuczny uśmiech niskiemu profesorowi i rzuciła się na krzesło koło Brewera.
Nauczyciel nie czepiał się nikogo więc z łatwością Kim się upiekło.
- Co tam? - zapytał się Jack obserwując ją
- Słabo. Podręcznik zgubiłam . - mruknęła blondynka
- Mogę pożyczyć ci swój. - uśmiechnął się 
- Nie musisz. Poszukam go. Może się znajdzie przy odrobinie szczęścia i porządku.
- Pomóc ci?
- Jeżeli nie masz dość mojej osoby to z chęcią.
- Ciebie dość? Nigdy. Ale czasami mogłabyś być milsza dla Jacka. - powiedział chłopak 
- A Kim na to: za żadne skarby. - powiedziała blondynka również w 3 osobie
- A Jack ma ochotę na naleśniki.
- A Kim się zastanawia kto wymyślił tą głupią grę.
- Jerry. - powiedzieli oboje równocześnie i wybuchnęli śmiechem. 
Tak, Jerry zarażał innych sobą. W pozytywny dość sposób.

*

Kim siedziała na trawie z dziewczynami. Czyli Miką, Grace i Julią. Po chwili Jack i Jerry rzucili się na trawę obok nich. 

- Lenie. - skomentowała Crawford gdy przyjaciele wylegiwali się na trawie a ona czytała książkę
- Kim odłóż to i kładź się. - powiedział Jack
- Zapomnij. Muszę wyuczyć się na pamięć tych definicji.
- Po co? - zapytał się Jerry, który robił sobie jedzenie
- Żeby coś osiągnąć w przyszłości. - powiedziała i pochłonęła się w książce
- Ja już coś osiągnąłem. Tylko patrz. Mam tu ciastka, ciasteczka Amy...
- Że jakie? - zapytała się zdziwiona Kim
- To takie okrągłe ciasteczka. Trzeba uważać bo mają różne smaki. Są i karmelkowe, czekoladowe, truskawkowe, jagodowe, bananowe ale i są o smaku szpinaku czy brukwi. Ale są również ciastka Astry. One są w gwiazdki i są w nich różne wierszyki. Albo Bixi - one nawet potrafią tak jakby wybuchnąć kremem. Kaalix polegają na tym, że jeżeli ma się ochotę na określony smak np. czekoladowy to trafisz na czekoladowe ciastko ale jeżeli przejdzie ci przez myśl coś innego wtedy babeczka staje w płomieniach i zamienia się w popiół. Dziwne ale tak jest. Są one pyszne. Albo ...
- Spokój Martinez. Spokojnie. - powiedziała Mika 
- Ciasteczkowy trans - wytłumaczyła szybko Grace

Blondynka chwilę przyglądała się przyjacielowi a za chwilę zauważyła coś co przykuło jej uwagę.

- Co to?
- Stolik? - zapytał się jakby było to najzwyklejszą rzeczą w świecie
- To moja książka. - powiedziała dziewczyna
- Yyy nie? To mój stolik. - wytłumaczył Latynos blondynce
- Szukałam tej książki od rana a ty ją wziąłeś jako stolik?
- Kobieto ogarnij się. Chyba nie chcesz zepsuć mojego stolika?
- Dawaj książkę Martinez. Jutro mamy wróżbiarstwo a ty robisz sobie stolik kiedy ja powinnam się uczyć ale nie mogę bo pan geniusz mi to uniemożliwia!

Zabrała mu książkę i odłożyła obok siebie przy torbie. Zamierzała jeszcze się pouczyć.


- Kim masz jeszcze jakąś książkę do wróżbiarstwa?
- A swojej nie masz? - zdziwiła się blondynka
- No właśnie jest w moim pokoju a tak jest tak daleeeeeeko...
- Masz stary moją. - pożyczył mu swoją książkę Jack
- Dzięki stary! - ucieszył się Jerry i powrócił do układania ciastek
- Kiiiiiiiiiim! - krzyknął Jack i pociągnął bezbronną dziewczynę do siebie. Wtulił się w nią i nie chciał puścić. Blondynka odpuściła sobie naukę i leżała obok chłopaka wtulając się w niego co chwilę.


Szkoda że ich szczęście niedługo się skończy. Życie będzie zupełnie inne. Będą musieli nauczyć się wszystkiego od nowa. Od nowa.

                                      

Siemanko :D
Jak myślicie co się stanie?
Ja wiem xD
Jak tam klimat przed sylwestrem? ^^ xd
Piękną wiosnę mamy tej zimy xd
Pozdrawiam cieplutko <33

piątek, 20 grudnia 2013

5. Kara

Mieli spotkać się o 18 w sali 203. Dziewczyna weszła niepewnym krokiem do klasy i rozejrzała się uważnie. Zauważyła nauczyciela, który siedział i obserwował ją uważnie. 
- Dzień dobry.
Żadnej odpowiedzi. Przyjemny typek. Stwierdziła oschle blondynka. Po chwili do klasy wpadli Jack z Jerrym. Otworzyli drzwi i oboje weszli uśmiechnięci.
- Dzień dobry my mamy odbyć karę ... - powiedział wesoło Jack
- Wiem, że macie karę. Siadać. - powiedział wyniośle nauczyciel
Wstał i mogli go obejrzę sobie uważnie. Wysoki, chudy z włosami w kolorze czarnym. Nie uśmiechał się a minę miał surową i niezbyt przyjemną.
- Hej Kim.- Szepnęli chłopaki i usiedli obok niej.

- Z tego co wiem to jesteście nowi i jeszcze nie znacie zasad obowiązujących w naszej szkole ale to was ani troczę nie usprawiedliwia! Jesteście nie odpowiedzialnymi, rozpuszczonymi bachorami...
- Chyba pan nie lubi nastolatków ... - zauważył Jerry
- Milcz jak do ciebie mówię! Wasza kara będzie polegać na po segregowaniu, posprzątaniu na lśnienie tej klasy i ozdób. Życzę miłej pracy.
- A skąd mamy wziąć ścierki itd?
- Wszystko znajduję się w kącie. Cała ta sala ma błyszczeć. 
Wyszedł trzaskając głośno drzwiami.
- Chyba go nie polubię. - powiedziała Kim
- Z pewnością ja też nie ... 

Wzięli się do roboty. W ruch poszły wszystkie puchary, ozdoby. Było tego multum.
Blondynka jęknęła i wzięła ścierką, którą zaczęła czyścić przypadkowy puchar. Przyjrzała się jego napisowi i przeczytała go na głos ,, Za odwagę, którą mało kto wykazuje w takiej sytuacji ... '' dalsza część zdań była nie do odczytania. Zauważyła jeszcze tylko kto to otrzymał ,,Dogowi Laughtowi ''. Puchar był bardzo stary i tajemniczy ale jak większość ozdób w tej sali. Wszystkie puchary były podobnej treści: ,, dla uhoronowania niezwykłych czynów dla ... '' ; ,, Człowiekowi, któremu zawdzięczamy ... '' ; ,, Za niezwykłe dokonania ...''. 


Chłopakom znudziła się już praca i zaczęli się wygłupiać. Jack wziął na ręce Kim i próbował ją wrzucić do wody. Blondynka krzyczała i się śmiała. 
- Błagam Jack ogarnij się! Proszę nie ... hahaha ...
- Nie wrzucę cię pod warunkiem, że mnie pocałujesz ...
- Chciałbyś ...
- No dobra czyli kąpiel ...

Dziewczyna pocałowała go w policzek ale chłopak zrobił minę pod tytułem ,, tylko tyle?''.
Kim pochyliła się nad Brewerem a po chwili wrzuciła go do wody. Wylądowali obydwoje bo chłopak trzymał ją na rękach. Jerry skoczył za nimi i tak zaczęli bawić się w wodzie. Cali mokrzy wychodzili właśnie z wody. Wszystko było mokre, włosy, ubrania. Jednym słowem wszystko. Spojrzeli na siebie ze śmiechem. Popatrzyli na siebie i wybuchnęli kolejnym nie kontrolowanym śmiechem. Nie mogli się powstrzymać. I wtedy do sali wszedł wredny nauczyciel.
- Co tu się stało?!  - ryknął 
- No wie pan ...
Nauczyciel wyglądał na wściekłego.
- Podejdzie tu ... - powiedział zdenerwowany
Wszyscy troje ustawili się w rządku i zaczęli się śmiać pod nosem. Nie mogli zachować powagi. Nie byli w stanie.
- Was to śmieszy?!
- Szczerze? Tak, trochę ... - powiedziała Kim
- Zamknąć się i słuchać. Nie toleruje takiego zachowania. Nie pójdziecie na kolacje tylko tu będziecie siedzieć i sprzątać. I ja tego dopilnuje.

Cali mokrzy zabrali się do sprzątania. Szybko próbowali wszystko ogarnąć co było akurat bardzo trudnym zadaniem. Niestety nie udały im się tego wszystkiego posprzątać dlatego zostali do nocy.
- Nie mam zamiaru spędzić z wami całej nocy dlatego jutro spotkamy się tutaj po lekcjach. 
- Ale mieliśmy tylko na dzisiaj karę ... - jęknął Brewer
- Ale jej nie skończyliście. Jutro widzę was tu po lekcjach.
Powiedział i wyszedł z sali. 
Zmęczona i śpiąca trójka podążyła do swoich pokoi. 
- Nie cie...rpię go ... 
Powiedział Jerry ziewając, który ledwo trzymał się na nogach.
- On jest chory ...
Powiedział Brewer, który nie był w lepszej formie od przyjaciela. Kim przysypiała na stojąco.
- Marzę żeby być już w łóżku. - powiedziała ledwo blondynka
- Nie tylko ty. - szepnął Brewer
Nagle wybuchł huk i Jerry wywalił się i leżał na podłodze. Znajomi popatrzyli na niego nieobecnym wzrokiem. 
- Wstawaj Martinez ... - powiedział Jack i złapał go za ramię
- Dzięki stary ... - ledwo wymamrotał Jerry 
Chłopcy udali się do pokoju i rzucili się na łóżku. Nie przebierali się ani nic po prostu rzucili się i zasnęli niemal od razu. Kim zrobiła podobnie. Poszli spać i najchętniej by nie wstawali rano. 



Niestety nie było dane im odpocząć bo wstali nieprzytomnie budząc się powoli. Czuli się dużo lepiej niż wczoraj wieczorem ale nie czuli się jeszcze aż tak wypoczęci jak zwykle. 
- Czemu wczoraj tak późno wróciłaś? - zapytała się Mika
- Mieliśmy karę. - powiedziała dziewczyna przysypiając na łóżku
- Aa to wiele wyjaśnia. Kim, wstawaj bo się spóźnisz na lekcje!
- Już, już. Daj mi minutę.
- Nie ma minuty. Wstawaj.
- Wiesz że teraz mogłabym użyć swojej mocy, żeby odespać wczorajszą noc.
- Wiem ale nie zrobisz tego - powiedziała pewnie Grace
- Czemu?
- Bo jesteś za bardzo zmęczona. - rzekła Julia 
- Wstawaj! Za 15 minut dzwonek! - krzyknęła głośno Mika



Blondynka szybko się ubrała i zeszła z dziewczynami do sali głównej na śniadanie.
- Co wy dzisiaj tacy nie wyspani? - zapytał się Milton trójki swoich przyjaciół
- Wiesz że ten wredny, przebrzydły, podstępny, głupi burak ...
- Burak? Serio Jerry? Tylko na tyle cię stać? 
- Śpiący jestem i nie mam sił wymyślić mu porządnego przezwiska ale następnym razem wymyślę. Ale powracając to kazał nam wyszorować całą salę i te głupie puchary ...
- I trochę nas poniosło i mamy dzisiaj dodatkową karę. - dokończył za niego Jack
- Wspaniale ... - powiedziała bez entuzjazmu blondynka


Lekcje minęły dość sprawnie i szybko. Niestety każdy z trójki znajomych czyli Kim, Jack oraz Jerry chcieli przedłużyć czas do spotkania z okropnym nauczycielem. Chyba pierwszy raz chcieli żeby lekcje trwały dłużej albo marzyli żeby już było po wszystkim i leżeć sobie w cieplutkim łóżeczku.


Po lekcjach znajomi szli do klasy gdzie kazał im się udać podły nauczyciel wczorajszego dnia.
- Ciekawe co tym razem wymyśli. - szepnęła blondynka do chłopaków.

Weszli do sali i powitali się na co profesor spojrzał na nich surowo. Uczniowie przewrócili oczami i udali się do sprzątania. Szło im średnio ale jakoś sobie radzili. Co chwilę wysłuchiwali głupie uwagi takie jak : Jak wy to robicie?! Przyłóżcie się do tego! Nie chcę spędzać z wami każdej chwili bo wy nie umiecie posprzątać!
Zmęczeni udali się najszybciej jak potrafili do pokoi i zasnęli z myślą, żeby już nigdy więcej nie spotkać głupiego nauczyciela. Szkoda że nie wiedzieli, że ma on być ich nauczycielem. Może nie robili by sobie nadziei na kolejne spotkanie a tak będą mieli z nim lekcje. Może i dobrze że o tym nie wiedzieli.


                                           

Okey długo, strasznie długo nie dodawałam rozdziału na tego bloga :(
I myślę że powinnam to naprawić :D
Za rekompensatę proponuję kilka rozdziałów :D
Co wy na to? :)
Okey, zdradzę wam że trochę się porobi w następnych rozdziałach ^^
Ale cicho sza to niespodzianka :D
Co słychać u was? ;D
Jak myślicie mamy jakieś nadzieję na śnieg na święta? xD
Oby ;> 
Trzymajcie się cieplutko ♥ 
A i dziękuję bardzo za poprzednie miłe komentarze ♥
Naprawdę one motywują do pisania :* ♥