Osamotniona, taka jest w tej chwili. Siedzi w pustym przedziale, co akurat jej pasuję, nie musi z nikim rozmawiać, nie musi tłumaczyć się ze swojego życia. Nie musi zwierzać się ze swoich czynów, nikt nie mówi jej jak żyć. Żadnej porady, przywykła do tego. To jest ciężkie ale ona to próbuje prze zwyciężyć. Próbuję być silna, nie zawsze wychodzi ale w wielu przypadkach idzie jej to na dobre. Uczy się na błędach.
*
Jedzie do szkoły, usiadła na pierwszej stacji gdzie zatrzymywał się pociąg to tłumaczy dlaczego jest sama w przedziale. Mają zajechać na jeszcze kilka stacji albo jedną, dziewczyna sama zbytnio się w tym nie orientuję. Pociąg jedzie w zawrotnej prędkości, przyroda chwali się swym pięknem a powietrze świerzością.
*
Zatrzymali się w jakimś miejscu, wszędzie drzwi zaczęły się otwierać, słychać było mnóstwo głośnych krzyków. Każdy się przepychał żeby, zająć dobre miejsce. Drzwi do przedziału Kim się otworzyły i weszły osoby. Na początku szczupła brunetka ubrana w czerwoną sukienkę we wzory po niej weszła drobna szatynka w okularach ubrana krótki, biały rękawek i czarny żakiet oraz czarne spodnie, później chłopak o rudych włosach ubrany w niebieski sweter i białą koszule z kołnierzykiem do tego założył szare spodnie, Latynos w czapce, kolorowej koszulce z nadrukami i jeansową czarną kurtkę z spodniami w tym samym kolorze,szatyn w koszulce czerwonej z jeansami i na końcu brunet ubrany w niebieską koszulę pod którą włożył biały, krótki rękawek i jeansy. Wszyscy byli szeroko uśmiechnięci i się śmiali.
- Hej, te miejsca są wolne? - zagadnęła brunetka
Kim nic nie od powiedziała tylko wpatrywała się w przestrzeń za oknem. Popatrzyli na siebie a Latynos wyskoczył z tekstem :
- Wariatka ...? - zapytał bruneta w niebieskiej koszulce.
- Jerry nie wszyscy ludzie to wariaty tak jak ty... - od powiedział ze śmiechem chłopak.
- Nie zwracaj na niego uwagi -powiedziała brunetka ale nie doczekała żadnej odpowiedzi ani za interesowania - albo w ogóle na nas nie zwracaj uwagi ... jak robisz to teraz ...
I znowu żadnej reakcji. Usiedli na swoich miejscach.
- Jestem Grace - przedstawiła się każdemu brunetka
- Julia - powiedziała szatynka w okularach
- Milton - od powiedział rudy chłopak
- Jestem Jack a to Jerry - przedstawił siebie brunet w niebieskiej koszuli i swojego przyjaciela Latynosa
- Brody - powiedział szatyn w czerwonej bluzce
Spojrzeli na blondynkę z uśmiechami. Ale nie doczekali się odpowiedzi jak ma na imię.
- Jak się nazywasz? - zwrócił się Jack
I znowu nic ale po chwili usłyszeli pstryk palcami. Dziewczyna zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu.
*
Wszyscy byli zdziwieni jej zniknięciem. Nie spodziewali się czegoś takiego.
- Ej a może ona umie być niewidzialna? - zapytała szatynka Julia
-Ja to potrafię - oznajmiła Grace
- Ale przecież są ludzie którzy, mają tą samą moc - od powiedział Milton trochę przemądrzale
- Właśnie jakie macie moce - zapytał ciekawy Jerry
- Potrafię być niewidzialna, patrz - od powiedziała Grace i zniknęła tak samo jak Kim ale z tą różnicą że, Grace miała obok torebkę która, nie zniknęła tylko tak jak wcześniej się na niej opierała
- Ja jestem super szybki ale nie pokaże tego bo jest za mało miejsca - oświadczył Jerry
- Moją mocą jest oddziaływanie na przedmioty elektryczne.
- Co? - zapytał zdziwiony Jerry
- W twoim potocznym języku będzie oznaczało to iż mogę naprawić, zepsuć lub zrobić co mi się żywnie podoba z przedmiotem elektrycznym na przykład dajmy telefonem.
- Ooo to weź mi napraw. Nie słychać w ogóle muzyki - powiedział beztrosko Jerry i podał Miltonowi telefon.
Chłopak tylko potrzymał chwilę i oddał telefon działający bez zarzutu.
- Ekstra, więcej kasy na słodycze bo nie bd musiał kupować nowego - od powiedział szczęśliwy brunet.
Znajomi popatrzyli dziwnie na Latynosa.
- No co? Lubię słodycze ...
- Ja mam moc przyrody. Potrafię zrobić tak, żeby uschły lub odżyły albo wyrosły wielkie rośliny - powiedziała Julia
- To ty dałaś chłopcowi za krowę magiczne fasolki które, tak wyrosły - przeraził się Jerry
- O co mu chodzi?
- Nie o nic, po prostu za dużo bajek ostatnio się na oglądał - wytłumaczył zachowanie Latynosa Jack
- Ej, miałeś nikomu nie mówić - obraził się chłopak
- A ty jaki masz dar? - zapytał Jack Brody'iego
- Regeneracja... - od powiedział szatyn
- Jakby nieśmiertelność - szepnął Jack
- Nie ... , nie do końca ... , starzeje się normalnie itd ale nie można mnie zabić ... - wytłumaczył
- To dziwne ... - powiedział powoli brunet
- Dlaczego? - powiedział wyniośle szatyn
- Bo ja ... mam tą samą moc ...
*
Spojrzeli oboje po sobie a reszta patrzyła raz na Jacka, raz na Brody'ego.
- Ej, nie uważacie że, ta blondynka jest jakaś dziwna? Przecież nie można tak sobie od tak znikać, prawda? - zapytał Jerry chcąc zmienić temat
- W ogóle nawet się nie przedstawiła, nie odezwała ani słowem.
- Może ma swoje powody. - zauważył Jack
- Pewnie tak. Kiedy dojedziemy do szkoły? Już nie mogę się doczekać - powiedziała Grace
- Za jakieś 30 minut - powiedział Milton
*
Po chwili było słychać strzelenie z palców i na swoim miejscu jak wcześniej zniknęła tylko tym razem pojawiła się owa tajemnicza blondynka. Większość była zdziwiona dziwnym zachowaniem dziewczyny i dziwnymi zniknięciami i pojawieniami. Miała na uszach słuchawki i nie zwracała najmniejszej uwagi na pozostałe osoby które, przyglądały jej się z ciekawością.
*
Wtedy do przedziału weszła jakaś szczupła szatynka. Spojrzała wyniośle na połowę osób. Przyglądała się z zainteresowaniem paru osobom. Mianowicie najbardziej Jackowi, widać było że, wpadł jej w oko, Brody też był nawet w jej typie ale mniej niż Jack. Popatrzyła na resztę a jej wzrok pokierował się na blondynkę. Zapewne obawiała się konkurencji. Dziewczyna była naprawdę ładna, szczupła, ładna buzia i do tego jeszcze blondynka.
- Jestem Victoria ale dla przyjaciół Viki. - powiedziała z sztucznym uśmiechem
- Grace.
-Julia.
-Milton.
-Jerry.
-Brody.
Przedstawili się po kolei.
- A ty kochanie jak się nazywasz? - Spytała z maślanymi oczami w stronę bruneta
- Jack. - od powiedział chłopak
- A ty?- zapytała się blondynki
Nic nie od powiedziała, jednym słowem ją olała.
- Słyszysz? Pytam się jak masz na imię!
- Ona ci nie powie, nam też nie powiedziała.- powiedział Milton
- Nie lubię jak ktoś mnie olewa albo sprzeciwia się ...
Spojrzeli na blondynkę a ona nic, po prostu jakby jej nie było. Jakby było jej ciało ale zabrakło duszy.
- Czasami mam wrażenie że, jedziemy w przedziale z nieboszczykiem. - powiedział ze strachem Jerry
Znajomi pokręcili głowami ale w głębi duszy zgadzali się z chłopakiem.
- Jaką masz moc? - zapytała Julia
- Lewitacja, potrafię unieść w powietrze przedmioty do 30 kg - od powiedziała wyniośle z dumą
Powiedzieli swoje moce a dziewczyna patrzyła z litością i współczuciem wymalowanym na twarzy no może oprócz Jacka. Była zachwycona jego mocą ... tylko dlatego że, był przystojny, w jej typie.
- A ty jaką masz moc? - żadnej odpowiedzi ze strony blondynki - Pewnie żadnej nie masz. Zgadza się? Albo masz strasznie marną do której nie masz odwagi się przyznać.
*
Na szczęście pociąg się zatrzymał co oznaczało że, są już na miejscu. Wszyscy zerwali się z miejsc. Był straszny gwar z powodu nowych uczniów przybywających do szkoły. Wielkiej szkoły uczącej jak najlepiej korzystać z magi. Z darów niebios którzy, posiadają tylko niezwykli uczniowie. Każdy ma różne moce, jedne silniejsze, drugie słabsze ale każde tak samo niezwykłe i wyjątkowe.
*
Kim powolutku, bez pośpiechu zdjęła walizkę i udała się do drzwi pociągu. Wysiadła i z resztą uczniów pokierowała się do wozu który, zabierał nowych uczniów do magicznej szkoły. Wsiadła i pojazd ruszył. W pojeździe znajdowało się jeszcze z 10 osób. Ruszył i jechali. Jechali w głębi lasu. Piękny, niezwykły ukrywający dużo tajemnic. Ktoś się o coś ją pytał ale ona była zbyt za fascynowana pięknem lasu.
*
Jechali 15 minut aż dojechali ...
----------------------------------------------------------------------------------------
Będzie o magii ... Chciałam coś spróbować pisać w tym stylu ... Nw czy to dobry pomysł ale pisze i bd :D Oki koki a teraz jak obstawiacie :
-Jaką moc ma Kim?
Kto zgadnie temu dedykuję następny rozdział ♥
(Podpowiedź jest w tytule i w adresie xd )
piątek, 30 sierpnia 2013
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Prolog
Jedzie pociągiem, zajęła miejsce przy oknie. Patrzy na otaczający ją świat. Za niknącymi drzewami w tle błękitnego nieba i słońca. Słyszy gdzieś w oddali pociąg, który tak naprawdę wszyscy słyszą bardzo wyraźnie, krzyki, śpiewy, szumy. Tylko ona tego nie słyszy, nie widzi. Dlaczego? Odcięła się od bierzącej rzeczywistości, jest pogrążona we własnym świecie. Świecie nieznanym nikomu.
Narazie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)